Pobierz materiał i Publikuj za darmo
W 70. rocznicę bitwy pod Monte Cassino
Mieszkanka Ziemi Kępińskiej Monika Tomczyk 17 maja 2014 roku w miejscowości Cassino (Włochy) wzięła udziałów w biegu, którego celem było uczczenie 70. rocznicy bitwy pod Monte Cassino, w której walczyły oddziały II Korpusu Polskiego.
Poniżej zamieszczamy relację z tego wydarzenia.
Autostopem na bieg ku chwale poległych żołnierzy
Nazywam się Monika Tomczyk, jestem ze Słupi pod Kępnem, na co dzień jednak mieszkam w Poznaniu, gdyż studiuję w tym mieście na Uniwersytecie Przyrodniczym zootechnikę. Mam ogromną przyjemność przedstawić relację z biegu, w którym uczestniczyłam, a był to najważniejszy bieg, w jakim do tej pory brałam udział.
Odbył się on 17 maja 2014 roku w miejscowości Cassino (Włochy), jego celem było uczczenie 70. rocznicy bitwy pod Monte Cassino, w której walczyły oddziały II Korpusu Polskiego. Dystans biegu wynosił 10 km, trasa wiodła szlakiem, którym poruszali się zdobywcy Monte Cassino. Bieg był częścią uroczystych obchodów organizowanych przez Ambasadę Polski, a jego pomysłodawcą był Bogusław Mamiński, były wicemistrz świata i Europy w biegu na 3 km z przeszkodami.
Wyjazd w to miejsce był dla mnie tym bardziej szczególny, gdyż pod dowództwem gen. Andersa pod Monte Cassino walczył również mój pradziadek od strony taty – Wincenty Blewąska. Należał on do grona żołnierzy, którzy przeżyli tą ciężką bitwę. Po wojnie na stałe zamieszkał w Anglii.
O biegu dowiedziałam się kilka miesięcy temu przeglądając strony internetowe. Nie namyślając się długo, wspólnie z koleżanką ze studiów Basią Bordych podjęłyśmy decyzję o wyjeździe na to wspaniałe wydarzenie. Ponieważ Basia jest zagorzałą autostopowiczką, a ja od kilku lat regularnie biegam, stwierdziłyśmy, że pogodzimy nasze wspólne pasje i wybierzemy się na bieg do Cassino właśnie autostopem. Tak więc wyjazd na bieg łączył się z podróżą, zwiedzaniem i odkrywaniem nowych fantastycznych miejsc. Jednak najważniejsza była misja – misja polegająca na oddaniu hołdu i czci tym, którzy polegli w walce o wolną i niepodległą Ojczyznę i przypomnienie ich ofiary. To także spełnienie ich prośby „przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie”.
W biegu limit uczestników wynosił 2014, w tym 1052 z Polski – dokładnie tylu, ilu polskich żołnierzy zostało tam na zawsze, na włoskiej ziemi splamionej krwią i usłanej czerwonymi makami. Kolejnym numerom startowym przypisano nazwiska poległych. Każdy polski uczestnik biegł w intencji jednego z żołnierzy, by na szczycie góry oddać mu hołd.
Naszą podróż rozpoczęłyśmy w środę, 14 maja z Poznania, skąd kilkakrotnie łapiąc okazję kierowałyśmy się w stronę Wrocławia a stamtąd do Kudowy-Zdrój. Z Kudowy dojechałyśmy do miasta Brno w Czechach, stamtąd z kolejnym kierowcą zabrałyśmy się do Grazu w Austrii, następnie dotarłyśmy do Udine we Włoszech. O godz. 8.00 rano w piątek dotarłyśmy do naszego celu – Cassino. Całą podróż z Poznania do Cassino bazowałyśmy na polskich kierowcach. To dzięki nim nasza wyprawa się udała, gdyż niezmiernie nam pomogli. Pomimo zmęczenia podróżą, nieprzespanymi nocami i ciężkich plecaków, uczucie dotarcia autostopem do Cassino było cudowne i bezcenne, co dodawało nam niesamowitej energii i satysfakcji.
Zakwaterowanie miałyśmy w hali sportowej, którą przeznaczono na nocleg dla polskich biegaczy. Zwiedzając miasto, na każdym kroku czuło się sympatię pozdrawiających nas Włochów.
W pakiecie startowym najważniejszy był dla mnie mój numer startowy, a na nim napis: „Biegnie ze mną st. strz. Kujawski” – żołnierz, dla którego biegłam – Józef Kujawski, starszy strzelec (dawniej strzelcem określano szeregowca) z 14 Batalionu Strzelców, pochodzący z Poniatowa woj. warszawskie, poległ 29.IV.1944 w wieku 29 lat.
W sobotę, w dniu biegu, przed Muzeum Historiale, odsłonięto pomnik dowódcy II Korpusu Polskiego – gen. Władysława Andersa. W uroczystości uczestniczyli burmistrz Cassino – Giuseppe Golini Petrarcone oraz szef kancelarii premiera Jacek Cichocki. Pomnik odsłonili Antoni Chrościelewski, komendant Okręgu 2 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Nowym Jorku, uczestnik bitwy o Monte Cassino, Wincenty Knapczyk - także uczestnik walk o wzgórze oraz córka generała Andersa, Anna Maria Anders.
Po powrocie na halę przygotowywałyśmy się do biegu i wspólnie z grupą Polaków z biało-czerwonymi flagami wyruszyłyśmy na start, gdzie zbierało się coraz więcej biegaczy i publiczności. Tuż przed samym startem rozpętała się straszna ulewa. Lało niemiłosiernie, co jakiś czas słychać było uderzenia piorunów – jak działa artyleryjskie sprzed lat ostrzeliwujące wzgórze. Było zimno, mokro, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Może to nawet i lepiej. Satysfakcja była większa, a i los tych, co polegli wymagał poświęceń. Oni nie zatrzymali się mimo niebezpieczeństw i niedogodnych warunków. Wytrwali w swym zadaniu do samego końca. Odśpiewaliśmy dumnie hymn Polski i wystartowaliśmy. Nie było to zwykłe 10 km. To 8 kilometrów wspinaczki krętymi górskimi drogami, gdzie różnica wzniesień wynosi ponad 500 metrów i tylko 2 pierwsze kilometry po płaskim w mieście. Trasę pokonywało się w nieustającej ulewie. To był naprawdę ciężki bieg. Czas nie był najlepszy, ale nie był też najważniejszy. Najważniejsza była misja, która została ostatecznie wypełniona. Towarzyszył mi st. strz. Kujawski, który dodawał mi sił. Wspólnie ze mną swą misję wypełniło wielu utytułowanych sportowców, takich jak Bogdan Mamiński, Krzysztof Kosedowski (medalista olimpijki w boksie z Moskwy 1980 roku), Antoni Niemczak (aktualny rekordzista Polski w biegach na 10km, były w maratonie), Anna Ksok (dziesięciokrotna medalistka MP w skoku wzwyż), nasza olimpijka z Soczi Asia Zając, dziennikarz Piotr Kraśko, gen. Dariusz Wroński i wielu innych.
Po dotarciu na metę konieczne było pójście na cmentarz i odnalezienie grobu żołnierza, dla którego się biegło, aby pozostawić na nim kwiaty i zapalić znicz.
Główne uroczystości odbyły się w niedzielę na Polskim Cmentarzu Wojennym. Była to ceremonia patriotyczno-religijna z udziałem premiera Tuska, księcia Harrego, przedstawicieli włoskich władz, kombatantów i harcerzy oraz Polonii. Jednak wydarzeniem, które najbardziej zaznaczyło się w mojej pamięci i pozostanie w niej na długo było wspólne odśpiewanie pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”.
Po uroczystościach wyruszyłyśmy w drogę powrotną do Polski z trzema poznanymi żołnierzami, którzy również przyjechali na bieg.
Podsumowując: fantastyczny wyjazd pełen niezwykłych momentów i przeżyć. Było to wielka lekcja historii i patriotyzmu, a przy okazji poznałam wielu ciekawych ludzi oraz zobaczyłam wspaniałe miejsca.
Pobierz materiał i Publikuj za darmo
bezpośredni link do materiału
Data publikacji | 27.05.2014, 12:02 |
Źródło informacji | PAP |
Zastrzeżenie | Za materiał opublikowany w serwisie PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe – jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”. Informacje podpisane źródłem „PAP MediaRoom” są opracowywane przez dziennikarzy PAP we współpracy z firmami lub instytucjami – w ramach umów na obsługę medialną. Wszystkie materiały opublikowane w serwisie PAP MediaRoom mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez media. |