Newsletter

Legendarne dialogi Jeremiego Przybory znów na scenie teatru Buffo

07.12.2015, 11:02aktualizacja: 07.12.2015, 11:02

Pobierz materiał i Publikuj za darmo

Wyspa
Wyspa
"Ten spektakl wzrusza i bawi zarówno dorosłych, jak i dzieci. Powinny go obejrzeć całe rodziny" - mówi o "Piotrusiu Panu" Janusz Józefowicz.

PAP: Co tak bardzo zafascynowało Pana w historii Piotrusia Pana, że postanowił Pan do niej powrócić?

Janusz Józefowicz, dyrektor artystyczny teatru Studio Buffo, reżyser, choreograf, aktor: Z jednej strony zafascynowała mnie historia Piotrusia Pana, a z drugiej strony sposób jej opowiedzenia słowami Jeremiego Przybory. Ta forma przekazu nie jest bez znaczenia, jest szalenie istotna. Po pierwsze liryka i dialogi Jeremiego Przybory, po drugie muzyka Janusza Stokłosy.

Udało nam się stworzyć coś wyjątkowego, coś, co jest wartością samą w sobie. Już na etapie materiału, kiedy się tego słucha, czy czyta teksty Jeremiego Przybory. I niewiele jest takich momentów w moim życiu, gdzie obcowanie już z samym materiałem dawałoby tyle radości. Naprawdę niełatwo jest znaleźć takie partytury dużych widowisk muzycznych, gdzie wszystko jest na swoim miejscu.

Z dużą przyjemnością wracam do tego materiału i darzę wielkim sentymentem ten spektakl, ponieważ praca nad nim łączy się z całą historią namawiania Jeremiego do napisania tekstów. Przypomnę, to już było po śmierci jego żony i Wasowskiego. Jeremi naprawdę nie myślał, że jeszcze kiedykolwiek coś napisze, nie mówiąc o dużej formie. Wtedy nie pisał już nic. I nagle udało mi się go namówić do współpracy przy "Piotrusiu Panu”. Te wyjazdy nad Pilicę, przegadane wieczory i spotkania. I potem Janusz Stokłosa zaczął pisać muzykę, też w wielkim stresie, bo niejako po panu Wasowskim i nagle też nie był przekonany, czy spełni oczekiwania pana Jeremiego.

Krótko mówiąc, z przyjemnością sięgam po ten materiał napisany pięknie, poetycko, spektakl familijny, dla rodziców i dla dzieci. Spektakl, który na pewno warto przywrócić widzowi, warszawskiemu i nie tylko. W Warszawie będzie to wersja kameralna „Piotrusia Pana”, za cztery miesiące pojawi się przedstawienie już z dużym rozmachem, w najnowszej technologii 3D w Gdyni w Teatrze Muzycznym. Cieszę się, że przywrócimy tę sztukę polskiej publiczności.

PAP: Jak to jest mierzyć się z legendarnym Piotrusiem Panem po 15 latach jego prapremiery w teatrze Roma?

Janusz Józefowicz: Kupowaliśmy kiedyś z żoną sadzonki drzew, gdzieś pod Skierniewicami i podszedł do mnie pewien pan, przywitał się i mówi : "Wie pan, panie Januszu, zrobił pan wielką krzywdę mojemu dziecku". Ja zmrożony pytam, co się stało. "Wie pan, bo pierwszy spektakl, na który go zabrałem to był "Piotruś Pan" i potem jak chodziłem z nim na kolejne inne spektakle, to on wychodził zawsze rozczarowany". Cóż, też mam 7-letnią córkę i wiem, że niełatwo jest znaleźć spektakl, który będzie zrobiony z taką rzetelnością na jaką zasługuje najmłodszy widz.

PAP: Czym różnią się przygotowania do spektakli "Piotrusia Pana" w Warszawie i Gdyni?

Janusz Józefowicz: Ta wersja warszawska jest kameralna, widz będzie blisko aktora, blisko Piotrusia. Wersja z Teatru Muzycznego w Gdyni opowiadana jest językiem stereoskopii, multimedialnie. Taką samą techniką, którą zastosowałem w spektaklu "Polita", jaką kontynuowałem w musicalu "Romeo i Julia" w Rosji, a teraz w marcu w Niemczech. Idę dalej tym śladem. "Piotruś Pan" będzie takim wprowadzeniem teatru dziecięcego w XXI wiek, w najnowszą technologię. Ja nad tym kontentem pracuję ponad 1,5 roku w studio Platige Image w Warszawie, z którym robiłem też wcześniejsze swoje produkcje. To są dwie kompletnie różne wersje tego spektaklu, ale radość z obcowania z materiałem jest ta sama. Te teksty i ta muzyka będą i tam, i tu takie same. I dekoracja Andrzeja Worona i kostiumy Doroty Kołodyńskiej.

PAP: Czy więcej satysfakcji daje Panu praca z aktorami dziećmi czy z dorosłymi?

Janusz Józefowicz: Z dziećmi pracuje się zupełnie inaczej. Trudno jest je zdyscyplinować, wytrzymują w rygorze ok. 15-20 minut, po czym muszą sobie pobiegać, powygłupiać się. Mam jednak doświadczenie w pracy z dzieciakami, nie jest to moja pierwsza tego typu produkcja. Mało tego, wiele rzeczy robię z ludźmi nieprofesjonalnymi, bo i "Romeo i Julia" i "Metro" realizowałem z bardzo młodymi ludźmi, nastoletnimi. Mam więc, ogólnie mówiąc, doświadczenie w pracy z niezawodowcami.

Z aktorami zawodowymi jest sprawa prosta. Zarówno Wojtek Paszkowski jak i Ania Frankowska, czy Natasza Urbańska grali w poprzedniej wersji. W związku z tym, w dużej mierze pamiętają ten materiał i jest rzeczywiście prościej. Natomiast w Gdyni jesteśmy po castingach do ról dziecięcych, przed castingami do ról dorosłych. Proces więc trwa.

PAP: Która rola dziecięca wymagała największego warsztatu aktorskiego i zaangażowania choreograficznego?

Janusz Józefowicz: Absolutnie Piotruś Pan, czyli główna rola. Ten chłopiec musi być i sprawny fizycznie, bo tańczy w scenie z Indianami, lata nad widownią i utalentowany artystycznie. Śpiewa arcytrudny duet i kilka piosenek solowych. Jest to zdecydowanie najtrudniejsza i najbardziej wymagająca rola dziecięca.

Potem Wendy. W tę postać wciela się dziewczyna, która ma bardzo skomplikowane rzeczy do zaśpiewania, wymagające poważnej dyscypliny wokalnej, skali głosu, barwy i słuchu muzycznego. Również ma dosyć trudny duet dwugłosowy z Piotrusiem. Są to dwie najbardziej 'profesjonalne' role dziecięce. Role, w których poprzeczka postawiona jest najwyżej. W pracy z pozostałymi dziećmi jest więcej elementów zabawy. Profesjonalna dyscyplina i największe wymagania są w stosunku do tych dwóch głównych ról.

PAP: Widownia dziecięca to wyjątkowa widownia. Co ich zaskoczy, co zastanowi?

Janusz Józefowicz: Widzowie, którzy widzieli przedstawienie w Romie zastanawiają się zapewne, jak ja zmieszczę tę całą scenografię w kameralnej przestrzeni teatru Buffo. I to na pewno będzie rzecz ciekawa. W Buffo jest to już inny spektakl, inna scena. Myślę, że przyjdą ludzie z dziećmi, których jeszcze nie było na świecie, kiedy była premiera „Piotrusia Pana” w Romie. Dla tych, którzy widzieli spektakl 15 lat temu, będzie to ciekawe porównanie, a dla dzieciaków, mam nadzieję, jakieś nowe odkrycie.

PAP: Czy przekaz spektaklu skierowany jest także do dorosłych widzów?

Janusz Józefowicz: Tak, dlatego, że pan Jeremi tak to pięknie napisał. Poprzednią wersję obejrzało ponad 200 tys. ludzi. Rozmawiałem z wieloma, którzy oglądali - ten spektakl wzrusza i bawi zarówno dorosłych, jak i dzieci. Jest to typowe familijne przedstawienie. To jest taki musical, który powinny obejrzeć mama z córką czy babcia z wnuczkiem, całe rodziny.

PAP: Co było dla Pana największym wyzwaniem podczas przygotowań do spektaklu?

Janusz Józefowicz: Największym wyzwaniem jest przede wszystkim przestrzeń. Wchodzimy z tą opowieścią do naszego kameralnego teatru i spróbujemy zrobić tak, żeby ten świat, który tu pokażemy dzieciakom, był takim światem, w którym każde dziecko chciałoby się znaleźć. Zapraszam serdecznie do Buffo od 12 grudnia, a w kwietniu 2016 do Teatru Muzycznego w Gdyni.

Pobierz materiał i Publikuj za darmo

bezpośredni link do materiału
Data publikacji 07.12.2015, 11:02
Źródło informacji Centrum Prasowe PAP
Zastrzeżenie Za materiał opublikowany w serwisie PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe – jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”. Informacje podpisane źródłem „PAP MediaRoom” są opracowywane przez dziennikarzy PAP we współpracy z firmami lub instytucjami – w ramach umów na obsługę medialną. Wszystkie materiały opublikowane w serwisie PAP MediaRoom mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez media.

Newsletter

Newsletter portalu PAP MediaRoom to przesyłane do odbiorców raz dziennie zestawienie informacji prasowych, komunikatów instytucji oraz artykułów dziennikarskich, które zostały opublikowane na portalu danego dnia.

ZAPISZ SIĘ