Pobierz materiał i Publikuj za darmo
PAP MediaRoom: Kieruje Pani Inspekcją od dwóch miesięcy. To nowe otwarcie czy kontynuacja?
Dorota Bocheńska: To na pewno będzie kontynuacja. Każdy szef IJHARS na przestrzeni ponad 20 lat wprowadzał tę instytucję w nowe obszary działalności i pozostawił po sobie wiele dobrego. Dlatego będę kontynuowała wszystko to, co jest dobre, ale także będę starała się tak pokierować Inspekcją, żeby odpowiadała na nowe potrzeby i oczekiwania konsumentów oraz wszystkich uczestników rynku żywnościowego.
PAP MediaRoom: Od czego Pani zacznie?
D.B.: Cele IJHARS na 2026 rok zostały już wypracowane i postawione. To przede wszystkim dalsza informatyzacja naszych działań: zakończenie prac nad centralną bazą producentów, co ułatwi przejście na w pełni elektroniczny obieg dokumentacji, w tym elektroniczne wystawianie protokołów z naszych czynności kontrolnych. To powinno znacznie przyspieszyć i ułatwić współpracę z tymi, których kontrolujemy. Nie będziemy wymagać, żeby ktoś się osobiście do nas zwracał i składał podpis na papierowym protokole z kontroli - wszystko będzie się odbywało za pomocą elektronicznego podpisu na dokumentach. Skorzysta na tym zarówno IJHARS, jak i nadzorowane podmioty a w końcowym rezultacie - także my wszyscy, czyli konsumenci.
Kolejnym celem jest inwestycja w kapitał ludzki. Nasi pracownicy wykonują świetną pracę i będziemy dążyć do tego, żeby byli jeszcze lepiej wyszkoleni, żeby ich wiedza była ugruntowana. Chcę ujednolicić postępowanie inspektorów w całym kraju, we wszystkich wojewódzkich inspektoratach IJHARS. Chcę, aby ich praca w każdym inspektoracie była realizowana według identycznych wzorów i procedur, tak aby wyeliminować sytuacje, że na przykład kontrole w Gdańsku przebiegają inaczej niż te prowadzone przez IJHARS w Rzeszowie.
Następną rzeczą jest usprawnienie komunikacji. Chcę, żeby polski konsument był jeszcze bardziej świadomy, podejmując decyzję o zakupie żywności. Chodzi o to, żeby czytał informacje na etykietach i wybierał te produkty, od których oczekuje konkretnej jakości i płaci za nie określoną cenę.
PAP MediaRoom: Ostatnio gorącym tematem jest umowa UE z południowoamerykańskim blokiem państw Mercosur. Czy dla IJHARS jest to wyzwanie?
D.B.: Na pewno tak. Żywność z tych krajów, w różnej formie przetworzenia, będzie wpływała na unijny rynek, dlatego w Polsce musimy być gotowi na kontrole jakości tych produktów. IJHARS przygotowuje się, sprawdza możliwości analityczne. Będziemy kontrolować, czy ta żywność spełnia przepisy Unii Europejskiej i nasze wewnętrzne, a także czy jest właściwie oznakowana, opakowana i zaprezentowana konsumentowi. Będziemy w taki sam sposób przeprowadzać czynności kontrolne jak dotychczas, choć na pewno działania będą zintensyfikowane.
PAP MediaRoom: Dużo macie pracy na granicy?
D.B.: Granica musi być chroniona. Tym bardziej, że nie jest to tylko granica Polski, ale również Unii Europejskiej. Do tej pory rocznie przeprowadzaliśmy 80 tys. kontroli na granicach i wciąż będziemy je robić. W projektowanej ustawie o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych zaproponowaliśmy zapis, który pozwoli nam kontrolować także mniejsze partie towarów, niż to ma miejsce obecnie, nawet poniżej 100 kg. Doświadczyliśmy bowiem przypadków, w których towar był dzielony na kilka partii, żeby uniknąć kontroli.
PAP MediaRoom: Podczas ostatniej ogólnopolskiej narady kierownictwa Inspekcji ustaliliście, że konieczne jest „podniesienie jakości kontroli i zwiększenia spójności procedur”. Co to oznacza?
D.B.: W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości, nasze kontrole nie mogą się kończyć tylko na detalu. Mówiąc naszym żargonem, będziemy szli za produktem „do przodu” i „do tyłu”. Musimy ustalić, kto był odpowiedzialny za nieprawidłowość, skąd produkt przyszedł, jak był transportowany, czy może nieprawidłowość powstała w sklepie, bo towar był przechowywany w niewłaściwych warunkach, nie było monitoringu, odpowiedniej temperatury i wilgotności, a może wada była ukryta i powstała u producenta - to wszystko będziemy starali się ustalić. W skrócie: chcemy sprawdzać, kto i w jaki sposób zaniedbał swoje obowiązki, w efekcie czego na rynek trafił niewłaściwy produkt.
PAP MediaRoom: Pracuje Pani w IJHARS od początku istnienia tej instytucji. Jak Inspekcja zmieniała się przez lata?
D.B.: Instytucja przeszła ogromną zmianę. Dziś mamy kontakty w Unii Europejskiej, wymieniamy informacje, jesteśmy nastawieni na edukację konsumentów, producentów, dzieci. Tłumaczymy, jak czytać etykietę, jakie informacje zbierać. Mówimy również o zmieniających się oczekiwaniach konsumentów, którzy są świadomi, chcą zdrowo jeść. Nastąpiła również ogromna zmiana mentalna wśród naszych pracowników, którzy są bardziej otwarci na komunikację, na rozmowę. Nie jesteśmy inspekcją, która tylko karze, wymaga i wszyscy powinni się jej bać. Naszą rolą jest pomagać w prowadzeniu działalności, w codziennych zakupach. Oczywiście, zawsze znajdzie się ktoś, kto nie słucha, nie stosuje się do przepisów prawa i wtedy reagujemy z całą surowością. Naczelna zasada jednak brzmi: zanim zastosujemy sankcję, najpierw rozmawiajmy, mówmy, co trzeba poprawić, komunikujmy się i wymieniajmy doświadczeniami.
PAP MediaRoom: Technika też pewnie poszła naprzód?
D.B.: Technicznie i technologicznie to są lata świetlne. Kiedyś, żeby znaleźć azotany w produkcie, podgrzewaliśmy próbkę w garnku. W tej chwili mamy do dyspozycji wysokiej klasy sprzęt laboratoryjny, również dzięki wsparciu z funduszy Krajowego Planu Odbudowy. Niestety fałszerze zawsze są krok przed urzędową kontrolą, więc musimy za nimi nadążyć.
PAP MediaRoom: W raporcie z ostatniej kontroli przeczytałem, że za sprzedaż produktów po terminie przydatności do spożycia inspektorzy nałożyli cztery mandaty na łączną kwotę 800 zł. Wychodzi po 200 zł. To nie za mało?
D.B.: Też mam takie wrażenie, będziemy nad tym pracować. Ale pamiętajmy, że jeśli ktoś wprowadził do obrotu towar w sposób nieprawidłowy i tego towaru było 10 kilogramów, to trudno, żeby kara była wysoka. Natomiast jeśli wielkość tej partii wynosi 100 ton, to kara powinna być adekwatna do wielkości. Z mojego punktu widzenia kary są za niskie. Pracujemy nad tym, żeby to zmienić.
PAP MediaRoom: Czy kończący się rok był udany dla IJHARS?
D.B.: To na pewno był dobry rok. Układa nam się współpraca z innymi organami urzędowej kontroli żywności. Również z tymi w Unii Europejskiej, bo obowiązują nas te same przepisy i mamy duże pole do współpracy, wymiany informacji, reagowania na zagrożenia, które się pojawiają na rynku żywnościowym. Jeśli chodzi o konkretne branże spożywcze, to był dobry rok dla miodu. Wspólnie z pszczelarzami, Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, podjęliśmy inicjatywę z uczelniami i instytutami naukowymi w zakresie stworzenia bazy polskich miodów, żeby eliminować z rynku podmioty, które działają nieuczciwie.
PAP MediaRoom: Czy żywność w Polsce jest bezpieczna?
D.B.: Za jakość żywności w Polsce odpowiadamy wszyscy. Powtarzam: wszyscy. My nadzorujemy, kontrolujemy, ale nie jesteśmy w stanie być u każdego producenta, w każdej firmie wprowadzającej towar do obrotu, w sklepie. Podmioty na tym rynku dla dobra konsumentów muszą ze sobą współdziałać.
PAP MediaRoom: Wszyscy, czyli konsumenci też?
D.B.: Tak, ale w ograniczonym i współdzielonym zakresie. Konsumenci mają realny wpływ na jakość żywności poprzez swoje wybory zakupowe, czytanie etykiet, zgłaszanie nieprawidłowości oraz świadomą krytykę.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Pobierz materiał i Publikuj za darmo
bezpośredni link do materiału
| Data publikacji | 29.12.2025, 09:00 |
| Źródło informacji | PAP MediaRoom |
| Zastrzeżenie | Za materiał opublikowany w serwisie PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe – jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”. Informacje podpisane źródłem „PAP MediaRoom” są opracowywane przez dziennikarzy PAP we współpracy z firmami lub instytucjami – w ramach umów na obsługę medialną. Wszystkie materiały opublikowane w serwisie PAP MediaRoom mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez media. |