Pobierz materiał i Publikuj za darmo
Jednym z podjętych podczas spotkania zorganizowanego przez „Puls Medycyny” tematów był temat kształcenia kadr medycznych. Postawiono diagnozę, ale też wskazano na wyzwania, które stoją przed studentami, wykładowcami i szerzej - całym systemem ochrony zdrowia.
Prof. Stojko, prorektor ds. studiów i studentów Śląskiego Uniwersytetu Medycznego podkreślił, że na zagadnienia dotyczące kadr medycznych można spojrzeć z punktu widzenia zapotrzebowania na kształcenie oraz jakości samych studiów, czyli m.in. kompetencji nauczycieli akademickich czy dostępnych zasobów dydaktyczno-naukowych.
„Musimy sobie zdawać sprawę, że uczelnie, które od dawien dawna kształcą lekarzy, mówiąc trywialnie: nie są z gumy” – zaczął profesor.
Dodał, że dysponują one ograniczoną liczbą miejsc dla studentów. Z drugiej strony coraz bardziej odczuwalny jest brak nauczycieli akademickich. Przypomniał, że pierwsze trzy lata medycyny to faktycznie nauka teorii, a nie praca przy łóżku pacjenta, dlatego tak ważne jest zapewnienie dydaktyków, którzy posiadają doświadczenie, kompetencje i wiedzę. Gra toczy się o to, by osoba, która opuszcza mury uczelni była „pełnowartościowym pracownikiem ochrony zdrowia”. Niepokojące jest to, że młodzi ludzie nie garną się do tego, by pozostawać na uczelniach i pracować ze studentami.
„Niestety odsetek osób, który podejmuje ten trud, a następnie – wcześniej bądź później rezygnuje – jest bardzo duży” – zaznaczył prof. Stojko. Dochodzi też fakt, że kadra dydaktyczna, podobnie jak społeczeństwo, starzeje się.
Eksperci zgodzili się, że wielkim wyzwaniem jest zapewnienie wysokiej jakości kształcenia. Istotne jest to, by studenci i wykładowcy mieli dostęp do nowoczesnych metod kształcenia, pomocy dydaktycznych, dobrze wyposażonych sal i nowoczesnej infrastruktury. Ale to jeszcze nie wszystko, by z uczelni wychodzili dobrze wykształceni ludzie. Jedna rzecz musi temu przyświecać i pozostać złotą zasadą kształcenia – bezpośrednia praca z pacjentem.
Czeka nas spadek jakości kształcenia?
Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów zwrócił uwagę na ostatnie kontrowersje wokół tworzenia nowych uczelni medycznych. Niektóre z nich nie otrzymały pozytywnej oceny Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Pojawiły się dysproporcje w jakości kształcenia przyszłych medyków, bo nowe uczelnie często nie posiadają wystarczających zasobów dydaktycznych i infrastrukturalnych (trzeba np. dojeżdżać na zajęcia do prosektorium ponad 200 km, nie ma mikroskopów, odbywają się tylko wirtualne zajęcia z anatomii), brakuje też nauczycieli akademickich, a ci którzy prowadzą zajęcia - zdarza się - że nie posiadają odpowiednich kompetencji. Równocześnie Goncerz przypomniał, że pojawiły się nowe standardy kształcenia, które znoszą limit dotyczący liczebności grup, w szczególności grup klinicznych, w których pracują studenci „idąc do pacjenta”. Do niedawna jeszcze takie grupy nie przekraczały sześciu osób i to pozwalało zachować komfort pracy. Teraz takiego limitu nie ma. Dopiero na ostatnim roku pojawia się ograniczenie dla takich grup do pięciu osób, a w uzasadnionych przypadkach - do ośmiu.
Kolejny problem? Od trzeciego roku zaczynają się zajęcia kliniczne, a nowe standardy – jak zauważył przewodniczący Porozumienia Rezydentów - dopuszczają, że mogą się one odbywać w całości w centrach symulacji.
„Jeśli dobrze rozumiem, można spełniać standardy kształcenia prowadząc zajęcia w dwudziestoosobowej grupie w centrum symulacji” – podsumował.
Prof. Stojko odniósł się do tego wskazując, że uczelnie mają rzeczywiście „pewną dowolność, jeżeli chodzi o kształtowanie konkretnego programu i rozłożenie akcentów”, ale chodzi tutaj o uczenie praktycznych umiejętności przyszłych medyków. Powstaje jednak pytanie. Czy nowoczesna technologia wystarczy, by oddać pacjentom świetnie przygotowanego do pracy lekarza?
„(Studia – przyp. red.) zaczynamy od praktycznej nauki przedmiotów związanych z podstawami medycyny (…) Ciało ludzkie jest najlepszym atlasem anatomicznym, jeżeli chodzi o naukę. Żaden stół anatomiczny tego nie zastąpi, mimo że mówimy o technice, warstwowym obrazie” – zaznaczył ekspert.
Dodał, że na początku rzeczywiście był zachwyt nad tymi wszystkimi rozwiązaniami technologicznymi, ale najważniejszy jest kontakt z żywym człowiekiem. Wartością tych nowoczesnych rozwiązań jest oczywiście stworzenie interprofesjonalnego zespołu.
„Staraliśmy się połączyć pielęgniarkę, położnika, diagnostę laboratoryjnego, farmaceutę i dać im pewne zadanie. To kwestia na razie na poziomie centrów symulacji. To jest początek. Próbujemy tego nauczyć. A jak to będzie wyglądać, życie pokaże” – podsumował prof. Stojko.
Równia pochyła w kształceniu?
Zdaniem ekspertów jakość kształcenia będzie spadać. Należy się tym zająć w tej chwili, by pacjentem zajmowali się jedynie dobrze wyedukowani specjaliści. Ostatecznie chodzi przecież o to, by to pacjent czuł się bezpieczny.
Kto zastąpi pielęgniarki i położne odchodzące na emeryturę?
Dr n. med. Anna Janik, położna i wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych zwróciła uwagę, że w ciągu najbliższych pięciu lat staniemy przed dużym wyzwaniem – wiele pielęgniarek i położnych osiągnie wiek emerytalny i odejdzie z zawodu.
„Na pielęgniarstwie jest bardzo dużo osób już będących w systemie ochrony zdrowia. To nie będzie takie zastąpienie ich wprost” – wyjaśniła wiceprezes NRPiP.
To są często ratownicy medyczni, farmaceuci, dietetycy, opiekunowie medyczni. Ponadto te młode osoby, które kończą pielęgniarstwo wcale nie chcą pracować w szpitalach, wolą zajmować się pacjentami w poradniach. Nowe pokolenie ma też większy problem z kontaktem z pacjentem. A tutaj chodzi o zdobywanie praktycznych umiejętności.
„My rozpoczynaliśmy praktyki po I semestrze nauki” – wspomina wiceprezes NRPiP.
Apteka – atrakcyjne miejsce pracy?
Również apteka stała się mniej atrakcyjnym miejscem pracy. Z ok. 35 tys. farmaceutów w aptekach ogólnodostępnych i szpitalnych pracuje 25 tys. Spada też liczba studentów farmacji, a ci którzy podejmują pracę, często z niej rezygnują. Dlaczego?
Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej przypomniała, że ta praca nie polega tylko na dyspensowaniu leków (wydawaniu), ale także na ich przygotowywaniu, dbaniu o ich jakość, standardy wytwarzania, a w szpitalu na pracy w zespołach interdyscyplinarnych. Wielu z nich jednak odchodzi z aptek, bo nie widzi ścieżki rozwoju zawodowego, wypala się. Podejmuje pracę w hurtowniach farmaceutycznych, badaniach klinicznych, szpitalach. W tym ostatnim miejscu zmniejszono normy ich zatrudniania (1 farmaceuta na 100 łóżek). Młodzi farmaceuci – jak przekazała prezes NRA - liczą na to, że w końcu ich potencjał zostanie w systemie wykorzystany. Tym bardziej, że ich zawód cieszy się sporym zaufaniem społecznym. Chcieliby oferować pacjentom dodatkową opiekę farmaceutyczną: przegląd lekowy; wsparcie pacjenta, gdy lekarz zaleca nowy lek; usługę „drobne dolegliwości” czy wykonywać szczepienia.
„Jeżeli umożliwimy rozwój zawodowy farmaceutom, to młode osoby będą podejmowały studia na kierunku farmacja” – uważa Piotrowska-Rutkowska.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Pobierz materiał i Publikuj za darmo
bezpośredni link do materiału
embeduj wideo
POBIERZ WIDEO
Wideo do bezpłatnego wykorzystania w całości (bez prawa do edycji lub wykorzystania fragmentów)
POBIERZ ZDJĘCIA I MATERIAŁY GRAFICZNE
Zdjęcia i materiały graficzne do bezpłatnego wykorzystania wyłącznie z treścią niniejszej informacji
Data publikacji | 16.01.2024, 08:00 |
Źródło informacji | PAP MediaRoom |
Zastrzeżenie | Za materiał opublikowany w serwisie PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe – jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”. Informacje podpisane źródłem „PAP MediaRoom” są opracowywane przez dziennikarzy PAP we współpracy z firmami lub instytucjami – w ramach umów na obsługę medialną. Wszystkie materiały opublikowane w serwisie PAP MediaRoom mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez media. |
Newsletter
Newsletter portalu PAP MediaRoom to przesyłane do odbiorców raz dziennie zestawienie informacji prasowych, komunikatów instytucji oraz artykułów dziennikarskich, które zostały opublikowane na portalu danego dnia.
ZAPISZ SIĘPozostałe z kategorii
-
Image
Fruktoza krzepi
Badania obalają mit fruktozy. 3/4 Polaków wie, że warzywa i owoce pomagają utrzymać poziom cukru we krwi - wynika z badania Kantar Polska. Wśród owoców o najlepszej percepcji dominują jabłka, borówki, truskawki, żurawina, malina i jagoda kamczacka. Wśród warzyw czosnek, kapusta, papryka, cebula, sałata, brokuły, kalafior, brukselka i fasolka szparagowa. Poznaliśmy je w listopadzie br. dzięki badaniom zleconym przez Core Team - forum współpracy polskich producentów.- 09.12.2024, 14:54
- Kategoria: Zdrowie i styl życia
- Źródło: Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw
-
Image
Festiwal Filmowy Eurazja - druga edycja już wkrótce w stolicy
Festiwal Filmowy Eurazja powraca z drugą edycją, prezentującą zróżnicowany wybór filmów z Europy, Azji Centralnej i Bliskiego Wschodu. Tegoroczny festiwal odbędzie się w dniach 9-15 grudnia 2024 w samym centrum stolicy, oferując widzom nie tylko seanse filmowe, ale również spotkania z twórcami. Tym razem serce Festiwalu zabije w gmachu Pałacu Kultury i Nauki - Kinotece.- 06.12.2024, 13:26
- Kategoria: Ludzie i kultura
- Źródło: Biuro Prasowe Festiwalu Filmowego Eurazja
-
Image
Polak to praktyczny mikołaj – prezenty kupuje z wyprzedzeniem i na promocji, nigdy w Wigilię
W grudniu większość z nas zamienia się w mikołaja, który wręcza bliskim prezenty świąteczne. I choć jest wiele strategii ich zakupu, jedna jest Polakom szczególnie bliska. Co trzecia osoba planuje odwiedzić sklepy kilka tygodni wcześniej, a 48% stara się kupować prezenty w rozsądnej cenie. Niemal połowa wręczających podarunki korzysta z promocji i samodzielnie pakuje zakupione rzeczy – wynika z badania zleconego przez VeloBank. Zatem nadal większość z nas to Zieloni Mikołajowie, których cechuje rozsądne podejście. Widać też duże przywiązanie do tradycji. 95% osób rzadko lub nigdy nie kupuje prezentów w Wigilię.- 06.12.2024, 09:00
- Kategoria: Biznes i finanse
- Źródło: VeloBank