Newsletter

Debata PAP: Czas na robotyzację polskich przedsiębiorstw

04.12.2015, 11:09aktualizacja: 04.12.2015, 11:09

Pobierz materiał i Publikuj za darmo

Główne powody robotyzacji przedsiębiorstw
Główne powody robotyzacji przedsiębiorstw
Konkurencyjność przedsiębiorstw spada z powodu zbyt małych inwestycji w rozwój i optymalizację produkcji. Niewiele firm zdaje sobie sprawę, że robotyzacja jest jednym z najbardziej efektywnych narzędzi podnoszenia jakości produkcji, zwiększenia jej wydajności oraz obniżenia kosztów. Polska pozostaje jednym z najmniej zrobotyzowanych krajów na świecie, a to stanowi realne zagrożenie w najbliższej przyszłości nie tylko dla poszczególnych firm, ale dla całej gospodarki oraz rynku pracy - ocenili eksperci podczas debaty w Centrum Prasowym PAP.

Według ostatnich szacunków Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) liczba robotów przemysłowych na świecie dynamicznie się zwiększa i wkrótce sięgnie dwóch milionów. Najwięcej robotów kupują przedsiębiorcy z Azji, Stanów Zjednoczonych i Europy. Prym na Starym Kontynencie wiodą Niemcy (292 roboty na 10 tys. pracowników), Słowacja i Czechy są na poziomie średniej europejskiej (ok. 85 robotów na 10 tys. pracowników), a Polska jest w tyle peletonu (22 roboty na 10 tys. pracowników). Eksperci IFR szacują, że w 2018 r. jedna trzecia spośród wszystkich robotów dostarczonych na światowe rynki zostanie zainstalowana w chińskich zakładach produkcyjnych.

"Chiny zaczęły masowo kupować roboty, ponieważ dostrzegły, że jedyną szansą na dostatek społeczeństwa jest reindustrializacja (stopniowe przechodzenie w strukturze gałęziowej przemysłu od gałęzi kapitałochłonnych do gałęzi 'intelektualnie intensywnych', wymagających dużego zaangażowania nauki i wysoko wykwalifikowanej kadry pracowników - PAP)"- uważa Sylwester Kominek, prezes spółki "Robotrendy". Jego zdaniem jest to znamienne dla wszystkich dużych krajów, do których zalicza się także Polska.

"Chiny zaczęły inwestować, ponieważ zauważyły, że nie mogą już konkurować wyłącznie tanią siłą roboczą, że produkty tak wytwarzane są niewystarczającej jakości, a zapewne jest też tak, że Chińczycy chcą zarabiać coraz więcej" - powiedział Sylwester Kominek. Według niego Polska powinna brać przykład z takich kierunków rozwoju gospodarczego.

"Polska jest krajem dużym i jak dotąd mieliśmy bardzo dużo siły roboczej i przedsiębiorcy w swoich strategiach stawiali raczej na rozwój pracochłonny, niż kapitałochłonny. Innymi słowy woleli zatrudnić ludzi, niż zainwestować w takie urządzenia jak roboty, co się wydaje drogie"- stwierdził dr Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

"Robotyzacja wcale nie jest droga, a przynosi mnóstwo korzyści" - przekonywał Jędrzej Kowalczyk, prezes spółki "FANUC Polska" specjalizującej się w produkcji robotów przemysłowych oraz rozwiązaniach służących automatyzacji przemysłu. Przyznał, że brak tej świadomości jest największą barierą w przekonywaniu polskich przedsiębiorców do modernizacji produkcji poprzez "mechanicznych pracowników".

"Robotyzacja jest to rozwiązanie w pewnym sensie szyte na miarę, choć w obecnych czasach jest już na tyle łatwe, że możemy tworzyć gotowe stanowiska do wdrożeń, do prostych aplikacji, tak zwane plug and play (system służący do automatycznego konfigurowania urządzeń i przydzielania im zasobów. PnP pozwala pracować wielu urządzeniom zainstalowanym w systemie na raz, bez konfliktów - PAP)".

Porównując ceny robotów z cenami innych maszyn i rozwiązań w przemyśle, stwierdził, że są one podobne, a gdy porówna się ich możliwości, to robotyzacja jest dużo tańsza, bardziej elastyczna i znacznie bardziej perspektywiczna.

"Co roku widzimy obniżanie cen samych produktów, jak również całych rozwiązań, bo musimy pamiętać, że robot to tylko jeden ze składników stanowiska pracy. I dzięki temu wierzę, że będzie to bardziej powszechne dla większej grupy odbiorców" - powiedział Kowalczyk.

Zauważył, że "zainteresowanie na pewno jest znacznie większe niż kilka lat temu, natomiast na pewno nie jest to jeszcze etap zadowalający nas, żeby można było powiedzieć, że robotyzacja już zawitała do Polski, że jest czymś powszechnie stosowanym".

Jego zdaniem wkrótce to się zmieni, gdyż "robotyka jest naturalnym etapem rozwoju przedsiębiorstw, które wciąż muszą podnosić poziom swojej konkurencyjności, aby zwiększyć jakość produktów, a przede wszystkim obniżyć koszt produkcji".

Prezes "FANUC Polska" zna wiele polskich zakładów, które już są w trudnej sytuacji, gdyż nie były modernizowane.

"Znam przykład odlewni, w której koszt wytworzenia jednego detalu jest droższy niż w Niemczech. Stało się tak, gdyż odlewnia ta od lat nie inwestowała nie tylko w robotyzację, ale ogólnie w nowoczesne technologie i tym samym przegrała wyścig konkurencyjności z naszymi sąsiadami. W tym momencie nie wiadomo, jakie będą jej losy, czy mają jeszcze szansę inwestować i nadrobić tę stratę" - ocenił prezes Kowalczyk.

Z badań IBnGR wynika, że Polska powoli nadrabia zaległości na tym polu, a wszystkie przedsiębiorstwa, które zdecydowały się na robotyzację są zadowolone z efektów rynkowych (raport IBnGR "Wpływ robotyzacji na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw", Warszawa, październik 2015).

Raport wskazuje, że 96% firm, które korzystają z robotów zwiększa dzięki nim swoją konkurencyjność rynkową. Ponad 80% notuje wzrost skali produkcji, znacznie poprawia jej jakość i obniża koszty produkcji. Ponad połowa respondentów ankiety IBnGR potwierdza, że roboty pomogły poprawić rentowność działania zakładu, zapewnić stabilne zatrudnienie pracownikom oraz podnieść bezpieczeństwo i komfort ich pracy. W wielu przypadkach było to najbardziej efektywne narzędzie rozwoju przedsiębiorstwa, wprowadzenia innowacji do procesów wytwarzania i samych produktów, a także tworzenia nowych miejsc pracy.

"Przedsiębiorcy przekonują się, że roboty to jest coś, co się opłaca mieć, w co zainwestować, bo korzyści są ewidentne, ale upłynie trochę czasu, zanim znajdziemy się w takiej średniej europejskiej, jeśli chodzi o nasycenie gospodarki robotami" - ocenia wiceprezes IBnGR Bohdan Wyżnikiewicz.

Według niego polskie przedsiębiorstwa powinny jak najszybciej postawić na modernizację i odrabiać zapóźnienia. W przeciwnym wypadku przestaną być konkurencyjne.

"To jest uzależnione od branży, w której działamy. W niektórych branżach to jest bardzo ważne, np. w motoryzacji, czy w branży chemicznej, wszędzie tam, gdzie jest masowa produkcja i potrzebna dokładność, precyzja, czego osoby pracujące ręcznie, czy też tylko w sposób nieznacznie zautomatyzowany nie są w stanie zagwarantować. Oczywiście to wpływa na konkurencyjność i jestem przekonany, że zapóźnienia będą odrabiane, przy czym nie spodziewałbym się oszałamiających efektów" - powiedział dr Wyżnikiewicz.

Prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości Bożena Lublińska-Kasprzak powiedziała, że "od wielu lat rośnie zainteresowania polskich przedsiębiorców wdrażaniem innowacyjnych rozwiązań, produktów i usług i często są wtedy wykorzystywane roboty przemysłowe".

PARP od wielu lat finansuje takie inwestycje.

"Co prawda liczba innowacyjnych polskich firm w ostatnich latach drastycznie nie wzrosła, natomiast wzrasta poziom nakładów na wydatki związane z wdrażaniem innowacyjnych produktów, czy usług, i pod tym względem zbliżamy się do poziomu europejskiego" - mówiła Bożena Lublińska-Kasprzak.

Agencja stara się także informować i edukować przedsiębiorców. Od lat finansowany jest technologiczny audyt w przedsiębiorstwach, dokonywany przez ekspertów i doradców. Ma on na celu pomóc przedsiębiorcy w podjęciu decyzji, czy nowoczesne technologie przyniosą mu wymierne korzyści. Zauważyła jednak, że przedsiębiorcy mają problemy ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. "Potrzebne są działania odpowiednich instytucji, szkół i uczelni wyższych, tak, aby ta kadra była odpowiednio przygotowana" - podkreśliła prezes PARP.

Potwierdził to prezes spółki "Adamus HT" Henryk Adamus.

"Aby uruchomić 7 robotów, potrzebowałem 12 miesięcy, by wykształcić swoich pracowników. Kraje, które wyprzedzają Polskę pod względem robotyzacji, nie mają na ten cel więcej pieniędzy, lecz lepiej wykształconych specjalistów" - powiedział prezes Adamus.

Prezes spółki "Robotrendy" Sylwester Kominek zwrócił uwagę na "kulejącą" jego zdaniem współpracę uczelni z biznesem.

"W Niemczech niektóre uczelnie współpracują z około dwoma setkami firm, co u nas raczej jest nie do osiągnięcia. Studenci (w Niemczech - PAP) kształtują się w realnym środowisku pracy. Dlatego warto, żeby i nasze przyszłe kadry poznawały nowoczesne rozwiązania już w szkołach czy na studiach" - uważa Kominek.

"Kształcenie specjalistów rozpoczyna się już w szkołach zawodowych i technikach" - przypomniała Emilia Maciejewska, naczelnik Departamentu Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Ministerstwie Edukacji Narodowej.

"Szkoły zawodowe są i zaczynają być coraz modniejsze. W tym roku ponad 55 % absolwentów gimnazjów wybrało szkoły kształcące w zawodach, zwłaszcza technika. Zawodami, które przygotowują kadry średniego szczebla w dziedzinie robotyki, są np. monterzy mechatronicy kształcący się w trzyletnich szkołach zawodowych czy technicy mechatronicy w czteroletnich technikach" - zaznaczyła Emilia Maciejewska.

Według niej absolwenci takich szkół nie powinni mieć problemów ze znalezieniem pracy. "Pracodawcy już w trakcie praktyk zawodowych uczniów porozumiewają się z nimi, i zatrudnią ich po ukończeniu technikum" - podkreśliła Maciejewska.

Niektórzy kontynuują naukę na kierunkach automatyki i robotyki, które są rozwijane na wielu polskich uczelniach od początku lat 90.

"Rocznie kształcimy około setki inżynierów, zwiększyliśmy nabór na nasz wydział do około 280 osób, ale to są granice naszych możliwości" - powiedział prof. Mariusz Olszewski z Wydziału Mechatroniki Politechniki Warszawskiej.

Podkreślił także, że wkrótce na Wydziale Mechatroniki może zabraknąć wykładowców, bo obecni zbliżają się do wieku emerytalnego i nie mają następców. Wyjaśnił, że praca na uczelni nie jest dla młodych inżynierów automatyki i robotyki atrakcyjna, gdyż poza uczelnią mogą zarabiać znacznie więcej niż najlepszy profesor.

"Co drugi mój dyplomant pracuje poza Polską - w Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy w Kanadzie" - dodał prof. Mariusz Olszewski.

Z informacji zebranych przez IFR wynika, że popyt na roboty przemysłowe na świecie odznacza się stałą i szybką tendencją wzrostową, na poziomie 15 % rocznie, a najwięcej mechanicznych pracowników "zatrudniają" w ostatnich latach przedsiębiorcy z Chin. IFR szacuje, że liczba robotów w Państwie Środka wzrośnie z 263 tys. w 2015 r. do 614 tys. w 2018 r. Chiny będą miały wtedy ponad dwukrotnie więcej robotów produkcyjnych (614 tys.) niż Japonia (292 tys.) czy Korea Południowa (279 tys.) oraz Stany Zjednoczone, Kanada i Meksyk razem (323 tys.)

Pobierz materiał i Publikuj za darmo

bezpośredni link do materiału
Data publikacji 04.12.2015, 11:09
Źródło informacji Centrum Prasowe PAP
Zastrzeżenie Za materiał opublikowany w serwisie PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe – jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”. Informacje podpisane źródłem „PAP MediaRoom” są opracowywane przez dziennikarzy PAP we współpracy z firmami lub instytucjami – w ramach umów na obsługę medialną. Wszystkie materiały opublikowane w serwisie PAP MediaRoom mogą być bezpłatnie wykorzystywane przez media.

Newsletter

Newsletter portalu PAP MediaRoom to przesyłane do odbiorców raz dziennie zestawienie informacji prasowych, komunikatów instytucji oraz artykułów dziennikarskich, które zostały opublikowane na portalu danego dnia.

ZAPISZ SIĘ